
Dzisiaj Andrzejki, a już jutro grudzień. Cieszę się, że listopad już minął. Ten miesiąc jest jakiś taki przygnębiający. Chociaż pod pewnymi względami bardzo się lubimy, na przykład za długie wieczory, to jednak w listopadzie częściej niż o innych porach roku udzielają mi się depresyjne nastroje, ale chociaż w tym roku było bardzo w porządku, cieszę się, że już grudzień.
Jestem wdzięczna za …
wiele rzeczy. Końcówka roku to dla mnie czas refleksji, podsumowań i długiego zastanawiania się nad wieloma sprawami. Tak sobie myślę, że w moim życiu ostatnio dzieje się dużo dobrego. Chociaż szczerze mówiąc, nie zawsze umiem to dostrzec. Taka już ludzka natura, że zawsze koncentrujemy się na bardziej i więcej, zauważając przy tym raczej to, co złe, niż dobre. O dobrym zapomina się szybciej.
Czuję się …
spokojna. To miła odmiana po ostatnim stresie. Staram się nad tym pracować i ostatnio się udaje, aż ciśnie się na usta znane „chwilo trwaj…”. Mam wrażenie, po raz pierwszy od dawna, że idę w dobrym kierunku.
Chciałabym …
przeżyć grudzień tak jak to sobie zaplanowałam, czyli bardzo uważnie. Pytałam ostatnio, o czym chcielibyście czytać w grudniu, powiedzieliście, że weźmiecie „co dam”. Dużo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że grudzień to najpiękniejszy czas w ciągu roku i warto przeżyć najlepiej jak można. Wyciszyć się, uspokoić, poukładać sobie w głowie i przede wszystkim wyluzować. Taki grudzień będzie na blogu i we vlogu (vlogmasie). Pełen wdzięczności i inspiracji.
Mam zamiar spędzić grudzień bardzo przyjemnie. Spotykać się ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną, jeść dużo pysznego jedzonka (i bezczelnie się z tym obnosić), nosić ulubione ubrania i najcieplejsze swetry, zająć się sobą i wyluzować, bo chociaż dużo mówię, jak ważne jest bycie i życie w zgodzie ze sobą, często miewam z tym problemy.
Cieszę się …
że listopad minął tak spokojnie.
Pracuję nad…
językiem angielskim. Mam spory problem z mówieniem po angielsku, a że mam silną motywację do nauki (rekrutacja do pracy marzeń) ostro nad tym pracuję. Na razie oglądam seriale z napisami i powtarzam kwestie po aktorach, tak dla przełamania pierwszych lodów. Planuję też zakup książek Arleny Witt i kurs konwersacji.
Czytam…
dużo czytam! W końcu czytam tyle, ile bym chciała. Za mną wspaniała „Z Nowym Jorkiem na NY”, teraz kończę „Zawód” i „Rośliny nas ocalą”, a potem już tylko tematyka okołoświąteczna. Wyciskam jak cytrynkę ostatnie dni bibliotecznego abonamentu Legimi i od stycznia chyba skuszę się na pakiet Legimi dla Kindla, chociaż muszę przyznać, że bardzo przyzwyczaiłam się przez te dwa lata do darmowych książek bez limitu 😉 Jestem wdzięczna Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej, że tak rozpieszcza swoich czytelników.
Czekam na …
grudzień, oczywiście <3
Słucham …
nieprzerwanie Perfect Eda Sherana. Wymyśliłam sobie, że nie odpalę świątecznych piosenek przed grudniem, a teledysk do piosenki Eda to taki cudowny przedsmak grudniowego klimatu, że nieskończenie go zapętlam 😉
Oglądam …
w listopadzie obejrzałam wszystkie interesujące mnie filmy z Audrey Hepburn. Oddałam się też serialowemu szaleństwu (jak na mnie). Obejrzałam cały sezon Downton Abbey i Stranger Things, a właśnie kończę drugi sezon Chesapaeke Shores. W grudniu oddaję się zupełnie oglądaniu świątecznych filmów, nawet jeśli są do bólu przewidywalne i oklepane 😉
Mam nadzieję, że wasz listopad też minął spokojnie i bezboleśnie 😉